What Makes You Beautiful
"Nie wiem dlaczego jesteś nieśmiała i odwracasz się, gdy patrzę prosto w Twoje oczy."
<2.07.2023 r.>
12:37 a.m.
"Nie wiem dlaczego jesteś nieśmiała i odwracasz się, gdy patrzę prosto w Twoje oczy."
<2.07.2023 r.>
12:37 a.m.
Każde początki są trudne, ale z czasem wszystko nabiera sensu. Mam na imię Harriet. Jakiś czas temu wprowadziłam się do Londynu by spróbować szczęścia w wymarzonych zawodach. Pisarstwo i rysowanie. Może tutaj uda mi się bardziej niż w rodzinnym mieście.
Dopiero co skończyłam się rozpakowywać, usiadłam na beżowej kanapie, włączyłam telewizję i postanowiłam się zrelaksować. Włączyłam pierwszy lepszy kanał muzyczny. Nie uwierzyłam w to co leciało.
-To przecież "I'm sorry that I did"... Ostatnia piosenka, z ostatniego albumu One Direction... Szkoda, że się rozpadli... Trzynaście lat grania i nic... A jednak liczba trzynaście jest pechowa. o kto by pomyślał- powiedziałam sama do siebie. Odsłuchałam całą piosenkę i poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia.
Byłam cholernie głodna. Od kilku godzin nie miałam nic - poza kilkoma łykami coli - w ustach. Otworzyłam lodówkę. Jak na złość - świeciła pustkami. Zajrzałam do szafki... świeży chleb i bułki, Nutella, dżem wiśniowy i truskawkowy, ciastka z rodzynkami i kilka różnych napoi półlitrowych. Zrobiłam kilka kanapek z dżemem lub Nutellą. Zjadłam je ze smakiem i popiłam wodą truskawkową.
-Pyszne- szepnęłam. Wstałam z kanapy i odniosłam talerz po kanapkach do kuchni. Postanowiłam kupić trochę jedzenia, bo lodówka była dosłownie pusta.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem jeszcze w piżamie. Szybko pobiegłam do sypialni po ubrania, a potem do łazienki - by je założyć. Wybrałam TEN zestaw. Pomalowałam się i szybko wyszłam z łazienki.
Schowałam klucze i pieniądze do kieszeni. Zawiązałam sznurówki, poprawiłam włosy i wyszłam. Udałam się do centrum. Ponieważ miałam zamiar jeszcze kupić jakieś nowe trampki. Najpierw poszłam po jedzenie. W bardzo krótki odstępie czasu znalazłam się w sklepie spożywczym z koszykiem w prawej ręce.
W jego wnętrzu znalazły się: dwa mleka, Nutella, masło, chleb, trzy bułki, litrowy Tymbark jabłko-arbuz, chipsy cebulowe, ser żółty, jakieś parówki, ketchup, kiełbaski i szynka z drobiu. Z tym wszystkim udałam się do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Jakoś, nie wiedzieć czemu, odechciało mi się pójścia po buty. Moje zakupy były zbyt ciężkie by o tym myśleć. Chciałam tylko szybko iść do domu. Postanowiłam udać się najkrótszą drogą, która prowadziła przez park.
Mmm... Kiedy już wrócę do domu, zrobię pyszną jajecznicę! Zaraz... No nie, nie kupiłam jajek! Trudno, kupię jutro. Nie chce mi się wracać do sklepu- pomyślałam. Cały czas nuciłam sobie moje ulubione piosenki.
Nagle, uderzyłam o coś twardego, a to coś mnie odepchnęło. Upadłam na ziemię, razem z zakupami, które rozsypały się wokół mnie. Popatrzałam przed siebie. Stał przede mną wysoki blondyn z telefonem w prawej ręce, blond włosami postawionymi na żelu i pięknymi, błękitnymi oczami. Stał tak z głupim uśmiechem na twarzy lekko się rumieniąc.
Chyba dopiero po chwili dotarło do niego co się w ogóle stało, ponieważ ocknął się i pomógł mi wstać. Spojrzał w moje oczy, a ja odwróciłam wzrok.
-Bardzo cię przepraszam. W ogóle nie patrzałem gdzie idę i... Tak jakoś wyszło. Jeszcze raz bardzo przepraszam! Ja... Mogę pomóc ci pozbierać zakupy!- powiedział lekko zawstydzony całą tą sytuacją i szybko zaczął wkładać produkty do reklamówek. Sama także ukucnęłam i zrobiłam to samo. Kiedy wszystko już wróciło na swoje miejsce, oboje wstaliśmy.
-Jestem Harriet- uśmiechnęłam się do mężczyzny.
-Niall- odwzajemnił mój uśmiech. To imię coś mi mówiło. To imię i jego wygląd. No tak... Były członek One Direction. Mojego ukochanego zespołu.
-Ja... Lepiej już pójdę- rzuciłam i szybko zaczęłam zmierzać w kierunku domu. Niebieskooki dogonił mnie i zatrzymał.
-Poczekaj. Mogę ci pomóc to zanieść. Oczywiście jeśli chcesz...- powiedział nieśmiało.
-Em.. Ym... No wiesz... Nie chcę cię wykorzystywać- wypaliłam.
-Nie będziesz! A te zakupy wyglądają na ciężkie- uśmiechnął się. Chyba nie miałam wyboru. On po prostu chciał to zrobić. Co mi tam... Nie będę mu zabawy odbierać.
-No... Okay- rzekłam i dałam mu jedną torbę, a on wziął ode mnie i drugą. Nie protestowałam. Zaczęłam prowadzić do mojego domu.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi, a Niall wniósł zakupy do kuchni i postawił na stole. Usiadł na krześle.
-Ładny masz dom- powiedział z uśmiechem.
W jego wnętrzu znalazły się: dwa mleka, Nutella, masło, chleb, trzy bułki, litrowy Tymbark jabłko-arbuz, chipsy cebulowe, ser żółty, jakieś parówki, ketchup, kiełbaski i szynka z drobiu. Z tym wszystkim udałam się do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Jakoś, nie wiedzieć czemu, odechciało mi się pójścia po buty. Moje zakupy były zbyt ciężkie by o tym myśleć. Chciałam tylko szybko iść do domu. Postanowiłam udać się najkrótszą drogą, która prowadziła przez park.
Mmm... Kiedy już wrócę do domu, zrobię pyszną jajecznicę! Zaraz... No nie, nie kupiłam jajek! Trudno, kupię jutro. Nie chce mi się wracać do sklepu- pomyślałam. Cały czas nuciłam sobie moje ulubione piosenki.
Nagle, uderzyłam o coś twardego, a to coś mnie odepchnęło. Upadłam na ziemię, razem z zakupami, które rozsypały się wokół mnie. Popatrzałam przed siebie. Stał przede mną wysoki blondyn z telefonem w prawej ręce, blond włosami postawionymi na żelu i pięknymi, błękitnymi oczami. Stał tak z głupim uśmiechem na twarzy lekko się rumieniąc.
Chyba dopiero po chwili dotarło do niego co się w ogóle stało, ponieważ ocknął się i pomógł mi wstać. Spojrzał w moje oczy, a ja odwróciłam wzrok.
-Bardzo cię przepraszam. W ogóle nie patrzałem gdzie idę i... Tak jakoś wyszło. Jeszcze raz bardzo przepraszam! Ja... Mogę pomóc ci pozbierać zakupy!- powiedział lekko zawstydzony całą tą sytuacją i szybko zaczął wkładać produkty do reklamówek. Sama także ukucnęłam i zrobiłam to samo. Kiedy wszystko już wróciło na swoje miejsce, oboje wstaliśmy.
-Jestem Harriet- uśmiechnęłam się do mężczyzny.
-Niall- odwzajemnił mój uśmiech. To imię coś mi mówiło. To imię i jego wygląd. No tak... Były członek One Direction. Mojego ukochanego zespołu.
-Ja... Lepiej już pójdę- rzuciłam i szybko zaczęłam zmierzać w kierunku domu. Niebieskooki dogonił mnie i zatrzymał.
-Poczekaj. Mogę ci pomóc to zanieść. Oczywiście jeśli chcesz...- powiedział nieśmiało.
-Em.. Ym... No wiesz... Nie chcę cię wykorzystywać- wypaliłam.
-Nie będziesz! A te zakupy wyglądają na ciężkie- uśmiechnął się. Chyba nie miałam wyboru. On po prostu chciał to zrobić. Co mi tam... Nie będę mu zabawy odbierać.
-No... Okay- rzekłam i dałam mu jedną torbę, a on wziął ode mnie i drugą. Nie protestowałam. Zaczęłam prowadzić do mojego domu.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi, a Niall wniósł zakupy do kuchni i postawił na stole. Usiadł na krześle.
-Ładny masz dom- powiedział z uśmiechem.
-E... Dziękuję?- byłam lekko zdezorientowana tym komplementem, ale okay. Różni ludzie, lubią rozmawiać o różnych rzeczach. Weszłam do salonu - blondyn oczywiście podążył za mną - i wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon. Nie mogłam go włączyć.
-Kurwa- powiedziałam sama do siebie. Rzuciłam telefonem o kanapę. Podszedł do mnie Niall i objął mnie ramieniem, przytulając moją osobę od tyłu.
-Taka urocza dziewczynka, a tak przeklina?- szepnął żartobliwie do mojego ucha.
-Taki doświadczony, a nie wie, że młodszych się nie podrywa?- zaśmiałam się. Mężczyzna odsunął się ode mnie.
-Skąd wiesz, czy jesteś ode mnie młodsza czy nie?- zapytał.
-To widać- odrzekłam.
-Masz co najmniej 20- powiedział bez uczuć.
-Tak dokładnie to 19, a ty co najmniej 30- rzuciłam bez zastanowienia.
-Aż tak staro wyglądam? Mam 28 kochanie- parsknął po czym znów objął mnie od tyłu.
-Co ty robisz?- zainteresowałam się.
-Próbuję cię poznać. Nie chcę żeby nasza znajomość zakończyła się gównem... Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić, wiesz?- mężczyzna wydawał mi się coraz bardziej dziwny. Stanął przede mną i założył moje ręce na jego szyję. Spojrzał mi w oczy, a ja znów odwróciłam wzrok.
-Dlaczego ciągle to robisz?- spytał.
-Ale co?
-Nie mam pojęcia czemu, ale jesteś strasznie nieśmiała i odwracasz wzrok za każdym razem gdy próbuję spojrzeć ci prosto w oczy. Przecież nie strzelam laserami z oczu- powiedział poważnie blondyn.
-Czy aby na pewno?- zawinęłam kosmyk jego blond włosów na palec. Odwinęłam, zawinęłam, no i tak kilka razy.
-Lubię bawić się komuś włosami- wyznałam.
-Jestem twój- zaśmiał się mężczyzna. Pchnął mnie lekko do przodu, a ja pociągnęłam go do tyłu i razem upadliśmy na kanapę.
-Tak właściwie, to ja cię skądś znam...
-Niall Horan przed tobą, we własnej osobie- uśmiechnął się szczerze.
-Harriet Diana McCurdy przed tobą, we własnej osobie- powtórzyłam po nim również się uśmiechając.
-Tak, więc, panie Horan... Czy zechciałby pan zostać na obiad? Byłoby mi bardzo miło- zażartowałam. Blondyn uśmiechnął się podejrzliwie.
-A to pani McCurdy nie wie, że starszych się nie podrywa?- spytał głupio. Miałam ochotę wybić mu wszystkie zęby, albo wydrapać te piękne, błękitne oczy.
-Jeszcze cię dobrze nie znam, ale mogę śmiało stwierdzić, że jesteś idiotą- rzekłam.
-No trudno. W każdym razie, z chęcią zostanę na obiad, o ile więcej mnie nie będziesz podrywać, okay?- spytał, a ja pokazałam mu środkowy palec i poszłam do kuchni.
-Szykuj się na zemstę mała!- krzyknął do mnie z salonu. Przygotowałam obiad. Zjedliśmy go wspólnie. Poznaliśmy się trochę lepiej. Dowiedziałam się o moim dawnym idolu bardzo wielu rzeczy. Niall został u mnie aż do wieczora. Ten dzień był cudowny, ale...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ojoj, Angel, nie wiesz, że nie wolno kończyć rozdziału trzema kropkami? :o
Wiem, ale jestem bardzo, bardzo, bardzo zuaaaaaaa. :3
Tak, więc to jest dopiero pierwszy rozdział "Life is a song that you write". Pierwszy z 54 rozdziałów pierwszej części tego bloga. :D Tak... Postanowiłam podzielić bloga na części, ze względu na kolejne dwie niewydane jeszcze płyty One Direction, a jak pewnie zauważyliście, każdy rozdział wiąże się z każdą kolejną piosenką 1D. Od What Makes You Beautiful przez szalone Live While We're Young aż po Half a Heart. Kreatywna jestem, no nie? :3
No nic... Po prostu zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania bloga. Liczę także, że polecicie znajomym. :D
~~ Angel ^^
-Kurwa- powiedziałam sama do siebie. Rzuciłam telefonem o kanapę. Podszedł do mnie Niall i objął mnie ramieniem, przytulając moją osobę od tyłu.
-Taka urocza dziewczynka, a tak przeklina?- szepnął żartobliwie do mojego ucha.
-Taki doświadczony, a nie wie, że młodszych się nie podrywa?- zaśmiałam się. Mężczyzna odsunął się ode mnie.
-Skąd wiesz, czy jesteś ode mnie młodsza czy nie?- zapytał.
-To widać- odrzekłam.
-Masz co najmniej 20- powiedział bez uczuć.
-Tak dokładnie to 19, a ty co najmniej 30- rzuciłam bez zastanowienia.
-Aż tak staro wyglądam? Mam 28 kochanie- parsknął po czym znów objął mnie od tyłu.
-Co ty robisz?- zainteresowałam się.
-Próbuję cię poznać. Nie chcę żeby nasza znajomość zakończyła się gównem... Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić, wiesz?- mężczyzna wydawał mi się coraz bardziej dziwny. Stanął przede mną i założył moje ręce na jego szyję. Spojrzał mi w oczy, a ja znów odwróciłam wzrok.
-Dlaczego ciągle to robisz?- spytał.
-Ale co?
-Nie mam pojęcia czemu, ale jesteś strasznie nieśmiała i odwracasz wzrok za każdym razem gdy próbuję spojrzeć ci prosto w oczy. Przecież nie strzelam laserami z oczu- powiedział poważnie blondyn.
-Czy aby na pewno?- zawinęłam kosmyk jego blond włosów na palec. Odwinęłam, zawinęłam, no i tak kilka razy.
-Lubię bawić się komuś włosami- wyznałam.
-Jestem twój- zaśmiał się mężczyzna. Pchnął mnie lekko do przodu, a ja pociągnęłam go do tyłu i razem upadliśmy na kanapę.
-Tak właściwie, to ja cię skądś znam...
-Niall Horan przed tobą, we własnej osobie- uśmiechnął się szczerze.
-Harriet Diana McCurdy przed tobą, we własnej osobie- powtórzyłam po nim również się uśmiechając.
-Tak, więc, panie Horan... Czy zechciałby pan zostać na obiad? Byłoby mi bardzo miło- zażartowałam. Blondyn uśmiechnął się podejrzliwie.
-A to pani McCurdy nie wie, że starszych się nie podrywa?- spytał głupio. Miałam ochotę wybić mu wszystkie zęby, albo wydrapać te piękne, błękitne oczy.
-Jeszcze cię dobrze nie znam, ale mogę śmiało stwierdzić, że jesteś idiotą- rzekłam.
-No trudno. W każdym razie, z chęcią zostanę na obiad, o ile więcej mnie nie będziesz podrywać, okay?- spytał, a ja pokazałam mu środkowy palec i poszłam do kuchni.
-Szykuj się na zemstę mała!- krzyknął do mnie z salonu. Przygotowałam obiad. Zjedliśmy go wspólnie. Poznaliśmy się trochę lepiej. Dowiedziałam się o moim dawnym idolu bardzo wielu rzeczy. Niall został u mnie aż do wieczora. Ten dzień był cudowny, ale...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ojoj, Angel, nie wiesz, że nie wolno kończyć rozdziału trzema kropkami? :o
Wiem, ale jestem bardzo, bardzo, bardzo zuaaaaaaa. :3
Tak, więc to jest dopiero pierwszy rozdział "Life is a song that you write". Pierwszy z 54 rozdziałów pierwszej części tego bloga. :D Tak... Postanowiłam podzielić bloga na części, ze względu na kolejne dwie niewydane jeszcze płyty One Direction, a jak pewnie zauważyliście, każdy rozdział wiąże się z każdą kolejną piosenką 1D. Od What Makes You Beautiful przez szalone Live While We're Young aż po Half a Heart. Kreatywna jestem, no nie? :3
No nic... Po prostu zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania bloga. Liczę także, że polecicie znajomym. :D
~~ Angel ^^
Super! Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń